26 sierpnia, 2016

Witaminki, witaminki, dla chłopczyka i dziewczynki

Na halitozę fizjologiczną,
na RLS (chorobę niespokojnych nóg)
na biegunkę,
na ból głowy,
na bóle menstruacyjne,
na grypę,
na katar,
na bóle mięśniowe,
na rozdwojone paznokcie,
na wypadające włosy,
na suchą skórę,
na trądzik,
na bóle brzucha,
na stłuczenia,
na obdarte kolano,
na spokojny sen,
na ukojenie nerwów,
na upławy,
na komary,
na ukąszenia,
na afty,
na grzybicę,
na apetyt u seniorów,
by niejadek zjadł obiadek,
a to wszystko szybko, tanio, bezboleśnie. Coś jeszcze?
Znakomite tabletki/żele/syropy/czopki na wszystko dostępne w ofercie już od 1.99,2.99,3.99,4.99...
Moje najnowsze leki - mięta z babcinego ogródka, buraki liofilizowane od mamy, czystek, pokrzywa i miód ze znajomej pasieki - rarytasy

Media zalewają nas reklamami. Wydaje mi się, że najczęściej reklamami medykamentów, które krzyczą: "nie idź do lekarza, kup mnie, wyleczysz się sam". Idąc tym tropem zanim jeszcze glut nam z nosa zdąży spaść pod nogi już biegniemy do apteki lub do osiedlowego po krople do nosa, lub tabletki na katar. Bo najważniejsza jest nasza dyspozycja, człowiek już spokojnie zachorować nie może. Jest to samonapędzającą się machiną. Najpierw bierzemy zapobiegawczo, a to witaminki, a to suplementy, bo przecież każdy chce być zdrowy by dawać z siebie 150 % normy. Zapominamy jednak, że te kapsułki/tabletki i inne, oprócz wspaniałych cudotwórczych właściwości mają też masę dodatkowych chemicznych dodatków, chociażby z tego prozaicznego powodu: muszą wytrzymać długi termin ważności. Nasz żołądek i jelita prędzej czy później odmawiają posłuszeństwa, tak własnie przez te wszystkie zdrowotne "witaminki", które swoimi osłonkami psują wewnętrzne środowisko naturalne organizmu.
Z mojej apteczki co rusz znikają jakieś "medykamenty" są zastępowane przez powyższe rarytasy, mam nadzieję, że niebawem koszyk zostanie opróżniony 
Mimo zabezpieczeń przed chorobą w końcu trafiamy do medyka. Tak też się może zdarzyć mimo naszych oporów, zażywania witaminek, tabletek z serii "na wszystko". Czego się dowiadujemy? A no własnie, że potrzebujemy kolejnej tabletki CUD, jeszcze jednej. Magiczne słowo: antybiotyk (dawno żadnego nie miałam, ale był czas,  że przynajmniej dwa razy do roku leżałam rozłożona przez zatoki). Ostatnio brzmi to dla mnie jak wyrok, który sieje zło wszelakie ciągnące się za mną przez kilka miesięcy, po przyjęciu którego leczę się ponownie z pozostałości po antybiotyku. Na te oczywiście uodparniamy się z biegiem czasu.Też to znacie? Błędne koło. Oczywiście nie mam tu na myśli żadnych chorób przewlekłych, bo czasami oczywistym jest, że leki są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania.
Cóż, powiedzmy koncernom farmaceutycznym stanowcze "chyba nie" (musiałam dodać chyba, ponieważ niestety ale w skrajnych wypadkach przydają się te ich zdrowotne wyroby, a przy naszym uodpornieniu już na niektóre składniki leków niestety gdy jest źle stają się niezbędne), ale pamiętajmy by przy byle katarku nie sięgać po garść tabletek, spróbować domowych sposobów, mam tu na myśli kanapkę z czosnkiem, sok z czarnego bzu, inhalację z olejków eterycznych na przeziębienie, na bóle żołądkowo-jelitowe-napar z liści mięty, piołun, CZYSTEK (który ma wiele zdrowotnych właściwości), czy niezastąpiony w każdej apteczce AMOL.
Moje postanowienie na trwające półrocze?
Zgłębić zasady ziołolecznictwa i stopniowo wprowadzać je w życie. 
Jak jest z tym u Was? Tabletki CUD, czy może babcine sposoby?:)

5 komentarzy:

  1. Powiem tak: jeden rabin powie tak, drugi rabin powie nie.
    Idea złotego środka naszych przyjaciół fizolofów (całuski dla prof. nadzwyczajnego Burligi) wydaje się najlepszą opcją, czyli na nerwicę łyknąć inhibitor wychwytu zwrotnego serotoniny, zaś na gile inhalacja z Amolu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Złoty środek jest niezbędny, wiadomo medykamenty czasami są niezbędne, acz nie stajmy się hipochondrykami

      Usuń
  2. Jestem całkowicie za tym, aby opróżnić tą apteczkę ( zostawić tylko maści na zbicia, bo mogą się czasem przydać- mi :) )

    OdpowiedzUsuń
  3. Natalia13:27

    "Weź tabletę na swoją okropną dolegliwość. To nic, że ona przyniesie za sobą kolejną, bo na kolejną też coś mamy :D"
    Przejście na dobrą stronę mocy - zdecydowanie tak.
    A co do ziołolecznictwa to przyjdę na konsultacje :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i własnie w ten sposób zaczyna się niekończąca opowieść

      Usuń