Poza handmade uwielbiam robić jedzenie, zatem w temacie pyszności.
W tym roku pobiliśmy chyba swój rekord. Słoików sztuk: 143 (edit:215!) i tych litrowych i tych mniejszych i tych zupełnie malutkich. Wśród nich począwszy od porzeczek czarnych i czerwonych (dżemy i soki), przez ogórki kiszone (te najkwaśniejsze, które uwielbiamy), przez sałatki ogórkowe, soki z aronii, wiśnie prażone i soki wiśniowe, marmoladę jabłkową, buraczki tarte, żurawinę, dżem cytrynowo-cukiniowy na koniec sezonu ostatniej soboty zrobiliśmy 10 litrów soku winogronowego.
Dodam, że w tym roku kupiliśmy zamrażarkę, przez całe wakacje składałam tam sezonowe owoce i warzywa (mamy truskawki, borówki, które Hania uwielbia, buraczki na zupę, fasolkę szparagową, purre z dyni, grzyby leśne od dziadka, brokuły, kalafior). Wszystko to z Karolem i Pomocnikiem Hanią. Fakt często pomagała babcia-mama Karola, która niczym stróż za Hanną podążała, by małe rączki nie najadły się pestek wiśni, czy winogron bez mycia nie oskubały. Przegapiliśmy jagody, które uwielbiamy! To moja największa bolączka, w tym roku były bardzo drogie. Czekaliśmy, aż cena spadnie i niestety za długo.
W tym roku pobiliśmy chyba swój rekord. Słoików sztuk: 143 (edit:215!) i tych litrowych i tych mniejszych i tych zupełnie malutkich. Wśród nich począwszy od porzeczek czarnych i czerwonych (dżemy i soki), przez ogórki kiszone (te najkwaśniejsze, które uwielbiamy), przez sałatki ogórkowe, soki z aronii, wiśnie prażone i soki wiśniowe, marmoladę jabłkową, buraczki tarte, żurawinę, dżem cytrynowo-cukiniowy na koniec sezonu ostatniej soboty zrobiliśmy 10 litrów soku winogronowego.
Dodam, że w tym roku kupiliśmy zamrażarkę, przez całe wakacje składałam tam sezonowe owoce i warzywa (mamy truskawki, borówki, które Hania uwielbia, buraczki na zupę, fasolkę szparagową, purre z dyni, grzyby leśne od dziadka, brokuły, kalafior). Wszystko to z Karolem i Pomocnikiem Hanią. Fakt często pomagała babcia-mama Karola, która niczym stróż za Hanną podążała, by małe rączki nie najadły się pestek wiśni, czy winogron bez mycia nie oskubały. Przegapiliśmy jagody, które uwielbiamy! To moja największa bolączka, w tym roku były bardzo drogie. Czekaliśmy, aż cena spadnie i niestety za długo.
Skąd takie zapasy?
Część kupiliśmy, część dostaliśmy od moich dziadków, którzy mają 3 działki, a tam mnóstwo pyszności, nie wszystko wykorzystują dlatego część rozdają. Przetwory sama robię odkąd zamieszkałam z Karolem, wcześniej obowiązkowo pomagałam mamie w domu rodzinnym.
Po co?
Bo uwielbiamy warzywa i owoce, a najlepsze są te w sezonie, kochamy swoje przetwory jeść zimą (ja też bardzo lubię robić i kombinować w kuchni). Picie domowego, ciepłego kompotu do obiadu to niesamowite uczucie, szczególnie jeśli masz świadomość, że napracowałeś się przy tym niemało. Na koniec dodam, że po prostu są zdrowsze niż te kupione w sklepie. Weźmy pod lupę jakikolwiek dżem znanej marki z marketu... owoców 20% lub mniej a dodatkowo polepszaczy lista długa. W naszych używaliśmy jedynie przypraw (nie mieszanek), cukru, soli. Tej zimy będzie pysznie :)
Smuci mnie jeszcze fakt, że nie udało mi się nazbierać w tym roku ziół (marzyła mi się własna skomponowana herbata ziołowa), a plany miałam wielkie, pisałam o nich w jednym z wpisów na blogu. Miała być lipa, bez, rumianek, chabry, skończyło się jedynie na mięcie jak co roku, gdzieś mam jeszcze piołun nazbierany kilka lat temu. Jakoś to przegapiłam i skupiłam się na przetworach. Do nadrobienia w następnym roku :) Mam nadzieję, że ograniczenie chemii w tym co jemy pomoże uchronić się przed infekcjami i przynajmniej niektórymi chorobami. Składacie? Wekujecie? Mrozicie???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz